2018-01-15
„Spotkania przy książce” - grupa rewalidacyjno-wychowawcza 2 i 3 z zaproszonymi gośćmi
Spotykamy się już od jakiegoś czasu w ramach programu własnego „Spotkania przy książce”. Jedne osoby towarzyszą nam od samego początku, za co jestem im bardzo wdzięczna. Inne zaglądają do nas na chwilę, by przeżyć z nami wspólną przygodę. Niekiedy ronimy przy tym łzy radości, innym razem łzy nostalgii – jak było tym razem. Po przeczytaniu z podziałem na role, opowiadania o wzruszającej Wigilii Bożego Narodzenia i o tym, że aby spełnić ludzkie marzenia nie trzeba wcale Św. Mikołaja, ale odrobiny chęci w naszych sercach – zatęskniliśmy do obrazów z dzieciństwa. Z wylosowanych kartek z hasłami oraz z naszych tęsknot powstało urokliwe opowiadanie o śnieżnej, iskrzącej się w słońcu Zimie.
ZIMA
Czwarego stycznia godzina szósta rano, zadzwonił budzik. Patrzę na termometr za oknem, a tam minus osiem stopni – „mróz w zimę, ale jak to!?!” Od kiedy u nas jest zima? Spojrzałam w okno i przez chwilę stałam oczarowana… mroźne obrazy na szybach. Już zapomniałam jakie są piękne. Mróz już tak dawno wspaniale nie ozdobił moich szyb. Skoro w mieście zima wygląda tak niesamowicie, to może warto pojechać w góry i zobaczyć zimowe krajobrazy. Tam to dopiero będzie śnieg, nie to co u nas w mieście. Tam słychać radość dzieci, biegających po zaśnieżonych stokach. W takich okolicznościach nuda nikomu nie grozi. Założyłam ciepłe buty, czapkę, rękawiczki i wyruszyłam na spotkanie z przygodą. Przypomniałam sobie chwile spędzone tutaj w zeszłym roku razem z przyjaciółmi, bratem. Na chwilę zawitała w mym sercu nostalgia. Już dawno nie jeździłam na nartach – „jest fantastycznie”. Stoki są sztucznie naśnieżane, ale tkwimy cały czas w oczekiwaniu na śnieg. Pamiętam jak byłam dzieckiem i ferie spędzałam u babci. Zawsze miałam przygotowane sanki, ale najlepiej zjeżdżało mi się na worku wypchanym sianem. A gdy rano u babci otwierałam oczy, zawsze witał mnie widok szyb pokrytych przez mróz „srebrnym brokatem”, iskrzącym się w promieniach słońca. Wieczorem siadałyśmy z babcią przed kominkiem. Babcia dawała mi kocyk, parzyła sobie kawę i czytała mi książki. Nigdy później nie widziałam za oknem, na niebie tylu gwiazd. Wtedy zupełnie nie wiedziałam co to jest rozczarowanie, że nie ma białego, puszystego śniegu. A zima zawsze budziła we mnie ekscytację. Po zabawie na śniegu długo suszyłam mokre ubrania przy kominku. Gdy przyjeżdżał do mnie tata, chętnie lepił ze mną bałwana. Jeszcze bardziej lubiłam z nim chodzić na łyżwy. Wracaliśmy do domu wymęczeni, zadowoleni i zmarznięci. Gdy tylko rano otwierałam oczy, jeszcze zaspana, biegłam do okna sprawdzić czy nic się nie zmieniło. Ubierałam się ciepło na cebulkę i ruszałam na kulig. „Cóż za radość - już nie mogę się doczekać”. Po skończonej zabawie wieczorem wszyscy grzaliśmy się przy kominku, a ubrania suszyliśmy na piecu kaflowym, aby były gotowe na jutrzejszy dzień pełen zabaw.
powrót
projekt: artformat.pl wykonanie, system CMS: virtualmedia.pl Odwiedziło nas: gości.